niedziela, 30 grudnia 2012

Czy potrafię?

Szczęście rośnie...















Wtedy pisałam z goryczą.
Teraz piszę to z bólem.


Czy potrafię,
wziąć sobie z życia
miłość?
Rozpalić się, zapłonąć,
krzyczeć, śmiać się
i płakać?

Czy potrafię,
wziąć sobie  z życia
szczęście?
Rozpędzić się, biec,
zachłysnąć się wiatrem
i deszczem?

Czy potrafię,
wziąć sobie z życia 
ŻYCIE?
Oddychać, zasypiać,
stopami poczuć
bezpieczną twardość ziemi?


23.08.1998


sobota, 1 grudnia 2012

To było tak niedawno. W 1997...

Chwytaj dzień















Trawa,
jak to trawa,
zielona, uległa,
kładzie się pod stopy.

Słońce,
bezlitosne,
ono dobrze wie,
że i tak wzbudza miłość.

Powietrze,
mimochodem
daje nam życie,
tak niefrasobliwie lekkie.

Ja i Ty,
siwiejący powoli,
złączeni nie tylko
słowem,
myślą,
ciałem...

21.08.1997

Teraz, kiedy to piszę, wszystko wydaje mi się tak niewiarygodnie dwuznaczne i ponadczasowe, że aż mnie boli.