Trawa,
jak to trawa,
zielona, uległa,
kładzie się pod stopy.
Słońce,
bezlitosne,
ono dobrze wie,
że i tak wzbudza miłość.
Powietrze,
mimochodem
daje nam życie,
tak niefrasobliwie lekkie.
Ja i Ty,
siwiejący powoli,
złączeni nie tylko
słowem,
myślą,
ciałem...
21.08.1997
Teraz, kiedy to piszę, wszystko wydaje mi się tak niewiarygodnie dwuznaczne i ponadczasowe, że aż mnie boli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz