niedziela, 28 czerwca 2015

Czas...

Bardzo lubię moją koleżankę Izę.
Pamiętam taki dzień letni, gdy spacerowałam po ciemnym mieszkaniu Izy, pełnym książek i płyt. 
Kocica Mufka przechadzała się z podniesionym ogonem po błyszczących deskach podłogi.
Ściany pomalowane przez artystę malarza, tworzyły niepowtarzalny klimat.
Na starym kredensie, który należał do Babci Izy, stało zdjęcie szczuplutkiej, rozmarzonej dziewczyny. 
- Te marzenia jeszcze się nie spełniły...- Iza była wtedy smutna.

Napisałam dla niej te kilka słów. 
Rok później urodził się Wymarzony.


Izie
Czas nie stoi...
Pędzi !
Poniedziałek,
wtorek,
jesień..!

Łap go za grzywę,
póki
nie siwa
jeszcze...

Nie pytaj innych,
czy kochać warto,
czy mieć nadzieję...

Będzie Twoje to,
co w galopie schwycisz
i przytrzymasz
przed sobą.

2003

wtorek, 23 czerwca 2015

Przy okazji Dnia Ojca















Tata zmarł w 1995 roku, ale dopiero siedem lat później napisałam ten wiersz



Siedzi obok mnie,
choć fotel pusty.

Patrzy na mnie
z czułością,
choć już dawno nie widzi.

Zna imiona ptaków.
Pogwizduje na kosa.

Sękatymi palcami
obiera jabłka
dla moich dzieci.

Jest ciągle przy mnie,
choć fotel
pusty.

2002

poniedziałek, 22 czerwca 2015

Lęki

Robię wdech
i kropla
wpływa w moje żyły.

Robię wydech
i uśmiecham się
do chmury za oknem.

Robię wdech
i kropla
po kropli
dochodzę
do zdrowia.

1999

Lęk
chodzi za mną
krok w krok.
Nigdy
cię nie opuszczę  - 
mówi.

2000



niedziela, 21 czerwca 2015

Ciągle miłość

Kocham Cię.

Dwa słowa,
które
tak trudno
powiedzieć.

Które,
tak łatwo
powiedzieć.

Zależy,
ile lat
ma miłość.

Kocham Cię.

1999

sobota, 20 czerwca 2015

Po stracie

Czasami ramiona,
tak często skore do objęć,
pozostają puste
i bolą.

Czasami i serce,
niezmiennie otwarte na miłość,
ugodzone,
zamiera w skurczu.

Czasami ręce,
wyciągnięte na powitanie,
opadają bezradne 
i bezczynne.

Czasami...
A później znów
czujesz w dłoni
czyjeś pachnące i miękkie
ciepło.
Adze
1997

niedziela, 14 czerwca 2015

***

Tak nieśmiało
sięgam do swego serca,
wyjmuję po okruchu...
A przecież
ono zawsze
pełne będzie
miłości.

Tak nieśmiało
zaglądam do Twego serca,
chociaż wiem,
że ono
pełne jest
oczekiwania...

Tak nieśmiało
patrzymy na siebie
z nadzieją
na czyjś pierwszy 
krok...

1994

czwartek, 11 czerwca 2015

Śnieg




Trochę nie ta pora roku, ale ten wiersz jest kolejnym, który już gdzieś był, ale nie tu:)









  

Śnieg

Wiersze
siadają mi na rzęsach,
jak puszyste płatki.
Spójrz,
to nasza miłość
w futrzanym kapturze.

A tam dalej,
czekają sanie 
z dzwonkami.

Z samego szczytu
suniemy,
coraz prędzej.
I nagle,
jak ptaki
w przestworza...

W dole
bezpieczne zaspy
snu.

Od świtu,
od pierwszego haustu powietrza,
od zawsze,
miłość ta sama.
Tylko góry
coraz wyższe.

1994






















środa, 10 czerwca 2015

Ślimak, ślimak...


Przez jakiś czas nosiłam się z pomysłem, że może zacznę coś pisać dla dzieci.
Talkie ambitne plany!
Cały czas pamiętałam o złożonej w radiu (!) obietnicy, że nie pozostanę tylko "poetką liryczną" 
Buchacha!!!!!
Wysłałam więc do Świerszczyka ten oto wierszyk i czekałam na oklaski.
Po pewnym czasie dostałam miłą odpowiedź, w której podziękowali mi i oznajmili, że na razie nie są zainteresowani.
Niezainteresowani pozostali:):):)


O pewnym ślimaczku

Ślimak, ślimak, pokaż rogi,
dam ci sera na pierogi.
Ja ci rogów nie pokażę,
zjem pierogi w mlecznym barze.
Żwawo ruszył ślimak w drogę
i już w środę, tuż za rogiem,
wszedł do baru "Pod twarogiem".
Sześć pierogów ze śmietaną
wcinał ślimak całe rano.
Z baru poszedł na spacerek,
obszedł wokół cały skwerek,
raz przystanął, kichnął raz
i już był na obiad czas.
W górze wisiał szyldzik krzywy:
"dzisiaj polecamy ryby",
śledzie, pstrągi, dorsze, szprotki,
duże leszcze, małe płotki,
karpie, flądry i morszczuki...
Ślimak westchnął, wziął dwie  sztuki 
chudych szprotek i śledzika,
po czym zasiadł do stolika.
Obiad potrwał trzy godzinki. 
Ślimak jeszcze zjadł sardynki
(choć już nie był głodny wcale),
potem, nieco ociężale
ruszył w drogę,
w3prost na stację,
żeby zdążyć na kolację.
Umówiony byół z kuzynką
na ziemniaki ze słoninką.
Coć wizyta była miła,
ślimakowi się d ł u ż y ł a.
Kiedy wreszcie się skończyła,
szepnął smętnie do swej żony:
- Chyba jestem przejedzony! 
Co za dziwne to zwyczaje,
dnia potrzeba, by się najeść.
Teraz wszyscy rozumiecie,
czemu ślimak jest na diecie
i je rankiem i z wieczora
do sałaty kalafiora!
1986

Uważam jednakowoż, że wierszyk bardzo na czasie, propaguje umiar i wegetarianizm:):):)

 




wtorek, 9 czerwca 2015

O sobie

Pytają,
dlaczego 
wierszy nie piszę?
Bo czasu
za mało.
Bo tyle drzew
przy drodze,
na każde 
zagapić się,
zamyślić...
A czas
ucieka.
Jeszcze tylko
chwila na miłość,
co też
jest poezją
i zaraz
koniec życia.
 1984



Dotknij.
Miękkie,
Ciepłe,
Puszyste
Jest moje "ja"
We wnętrzu
Mojej dłoni 
1986

poniedziałek, 8 czerwca 2015

Dzieci, nasze skarby

Małe we mnie ziarenko
zasiane miłością.
Kim jesteś?
Chłopcem
czy 
Dziewczynką?

Milczy uparcie.
Jakie stanowcze
i konsekwentne!
Podobneś do ojca,
jak dwie krople wody...
1982



Jestem dla Ciebie
oceanem
i okrętem.
Jestem światem,
który pęknie,
gdy kasztany
przekwitną.
Jestem tą,
do której powiesz
"mamo",
która obroni Cię 
przed złem.
Nie bój się.
Gdy zaczniesz krzyczeć,
w porę
otworzę ramiona.
1982

Małe ziarenko
pozieleniało.
Wiotkie listki
w moich dłoniach.
Uszka,
piętki,
paluszki,
"warzyła myszka kaszkę",
całuski
na policzkach,
korzonki
w moim sercu.
1986


Kuleczka - główeczka,
rączuszki - pączuszki.
W policzkach - dołeczki,
na nóżkach - wałeczki,
jeszcze gruby brzuszek -
to nasz Mateuszek.
1987
 

niedziela, 7 czerwca 2015

Na urodziny

Zuzanna wyjechała z Polski, gdy miała 12 lat.
Był rok 1981.
Prezenty  wędrowały raczej w naszą stronę.
W '"stronę Germany" słaliśmy tylko listy.
Prawdę mówiąc, nie wiem, czy list dotarł do niej. 



Zuzanno trzynastoletnia,
zagubiona w wielkim świecie
marzeń i fantazji,
jak Alicja
w Krainie Czarów.

Jeszcze tyle przed Tobą
wzruszeń i rozstań,
tyle lat do przebycia,
tyle do napisania listów
i wierszy,
tyle łez.

Chwytaj za grzywę
galopujący czas
i nie szukaj szczęścia.
Ono
jest w Tobie.
1982

sobota, 6 czerwca 2015

Tęsknię ciagle

Kiedyś,
chwilę temu lub wiek,
odchodziłeś o zmroku,
jakby Cię nigdy
nie było.

Kąśliwy niepokój
dręczył moje dłonie,
puste i bezczynne,
pokonane przez odległość.

Odchodzisz ciągle,
wieczny poszukiwacz
i odkrywca.

Wypuszczam Cię na wiatr,
jak jesiennego latawca,
bez drżenia serca.

Już wiem,
że zapełnisz moje dłonie
na powrót.
Włożysz w nie kamyk,
znaleziony w podróży
lub pocałunek.

Przyjmę je
jak klejnot
i nie potknie się moja myśl
o strach
przed samotnością.

1981

piątek, 5 czerwca 2015

Różowy wiersz

  Dostałam za ten wiersz nagrodę w konkursie Debiuty1982




Daję Ci ten wiersz,
jak różowy goździk
skradziony
z weselnego bukietu.
Pierwszy kwiat
między nami.

W podmiejskim, 
nocnym pociągu
zamyśleni,
każde o sobie,
całowaliśmy się,
nie kochając.

Dziś,
gdy pory roku
obróciły się w walcu,
powracając majem,
oglądamy różowy świt
wtuleni w zapach nagich ciał.

To już rok minął,
odkąd znam
Twoje imię,
a jutro znów 
powiem Ci -
Nie do wiary!

1981

czwartek, 4 czerwca 2015

Trzy razy o miłości






Z łatwością
otworzyłeś mnie 
na oścież,
odgadując szyfry.

I próżno mi walczyć z Tobą
i płakać,
i szukać dróg
do ucieczki.

Spętana Twoim ciałem,
bezsilna,
krzyczę w usta
kneblujące pocałunkiem.

- Cicho głupia! - 
zżyma się dobry Bóg
na błękitnej łące -
To przecież odnalazła cię
MIŁOŚĆ!

1980



Trzy tulipany
ofiarowane
bez okazji,
zburzyły
fortyfikacje.

Poddałam 
moje królestwo
bez walki,
ugodzona 
w samo serce.
..........................
I tylko
o jedno Cię proszę,
miej litość 
nad słabą
i bezbronną.

Pozwól się 
kochać.
1980




Pewnego czwartku,
w południowym słońcu,
wsunąłeś złoty krążek
na mój palec serdeczny.

Wziąłeś mnie sobie
na ranki i na noce,
na wieczory przejrzyste
i na chmurne popołudnia.

Wzięłam Cię sobie 
na zawsze.
***
W świetle lampy białej,
w zapachu weselnych bukietów,
błądzimy po lądach
ciał nagich
i ciepłych,
chłonących miłość,
jak deszcz.
***
Ten smutek,
który zakrada się czasem
do mojego serca,
on nic nie znaczy.

Głupi,
nie spostrzegł jeszcze,
że nie ma dla niego miejsca,
że teraz,
Ciebie tylko kocham
mój Mężu.
1981
 
 

środa, 3 czerwca 2015

Zaprzedanie



Duszę diabłu,
krew na cyrograf!
Słyszeć śmiech
i drwiny posągów,
okrzyki, że plagiat
i, że konsekwencje.

Pod gwiazdą błękitną
w Twych źrenicach
krzyknąć:
chwilo trwaj!
w przeczuciu,
że nie powtórzy się
NIGDY.

1980




wtorek, 2 czerwca 2015

O matce po Dniu Matki



















To już było, ale jako się rzekło, chcę, żeby były wszystkie razem.
.
Twoja mała postać
na nocnym dworcu,
zatonęła w moim sercu 
bez ratunku.

Ramiona pochylone,
potrafią ogarnąć nieskończoność
i dźwignąć,
i złożyć w podarunku.

Ja nie umiem kochać,
jak Ty mnie.
Nie oddam Ci nigdy,
co mi ofiarowałaś.

Zabiorę tylko ze sobą
Twoją miłość,
zabiorę Twoją małą postać
w moim sercu.

Na zawsze zapamiętam
uśmiech,
słowa,
łzy,
imię Twoje,
Mamo.

1979

 

 
 

poniedziałek, 1 czerwca 2015

Niby odkrywczo

Byłam chyba pod wrażeniem jakiejś literatury:D:D:D
Chociaż, w gruncie rzeczy, cały CZAS aktualne:):)



MINUTA (to czas, potrzebny na przeczytanie)

W tym samym czasie, kiedy piszę te słowa,
w tym samym czasie,
kiedy je czytasz,
w tym samym czasie,
ktoś pisze lepszy wiersz,
ktoś inny czyta arcydzieło.

W tym samym czasie
rodzi się człowiek,
człowiek pada, 
śmiertelnie raniony.

Gdzieś jest dzień
dokładnie o godzinę starszy,
a także,
dzień o godzinę młodszy.

W trym samym czasie 
tramwaj skrzypi na zakręcie,
kipi mleko,
dziecko idzie do szkoły.

W uśpionym nocą mieście
pracują lekarze i strażacy.
W tym samym czasie
zegar bije na wieży południe.

W tym samym czasie 
samoloty zrzucają bomby,
złodziej 
ucieka z łupem.

Inni, w tym samym czasie
gwałcą kobiety,
klną
i śpiewają.

W tym samym czasie 
odbywają się akty miłosne
ludzi
i zwierząt.

W tym samym czasie
powinieneś zająć się 
czymś bardziej
pożytecznym.

Nikt bowiem,
nie zdoła wymienić
wszystkich rzeczy,
które odbywają się
 
W TYM SAMYM CZASIE.

1977


 

Hm, hm..



A kim jest ten pan w kapeluszu
tańczący na ulicach Barcelony?










Hm, hm.
Zafascynowana różnymi spotkaniami z ludźmi i wyposażona w pewną wiedzę na ich temat, ja studentka psychologii, zaczęłam przyglądać się otaczającemu światu trochę inaczej, bardziej refleksyjnie, z większą pokorą jakby.
Ten tekst napisałam po pewnym staniu w kolejce, za nieznajomą dziewczyną. Kolejka była długa, jak to kolejki w roku 1975. 
Nie miałam nic do roboty, oprócz rozmyślania...

Tajemnice

Widzę Cię i Ty mnie widzisz.
Słyszę Cię i Ty mnie słyszysz.
Podaję Ci rękę
i Ty podajesz mi swoją.
Uśmiechamy się,
Każda we własnym zakresie.

Znamy swoje imiona - niekiedy.
Nie wiesz o mnie nic - 
nie licząc wrażeń.
Ja - nieproszona, z nawyku,
wchodzę do wnętrza
obcego, Twojego świata.

Nie pukam, to zobowiązuje.

Wiem:
masz czapkę włóczkową
i rękawiczki,
masz babcię -
nikt teraz nie robi
rękawiczek o pięciu palcach,
masz oczy niebieskie,
wypłowiałe pończochy z cerą,
na pewno szkoda Ci  pieniędzy
na nowe,
lepiej kupić brulion w kratkę
i trochę kwiatów
do wazonu,
masz palce ubrudzone długopisem,
sierść psa
na połach płaszcza,
nie bardzo dbasz o siebie,
to takie nieważne
wobec zadań,
które odrobisz na jutro.

Wiem,
że chciałabyś,
abym uśmiechnęła się 
i była miła dla Ciebie.
Wiem,
choć Ty o tym nie wiesz.

Uśmiecham się 
i mówię -
jaką masz ładną czapkę...
Jesteś zadowolona.
Odchodzisz.

I wtedy dopiero wiem, 
że nigdy Cię 
nie znałam.

listopad 1975