środa, 10 czerwca 2015

Ślimak, ślimak...


Przez jakiś czas nosiłam się z pomysłem, że może zacznę coś pisać dla dzieci.
Talkie ambitne plany!
Cały czas pamiętałam o złożonej w radiu (!) obietnicy, że nie pozostanę tylko "poetką liryczną" 
Buchacha!!!!!
Wysłałam więc do Świerszczyka ten oto wierszyk i czekałam na oklaski.
Po pewnym czasie dostałam miłą odpowiedź, w której podziękowali mi i oznajmili, że na razie nie są zainteresowani.
Niezainteresowani pozostali:):):)


O pewnym ślimaczku

Ślimak, ślimak, pokaż rogi,
dam ci sera na pierogi.
Ja ci rogów nie pokażę,
zjem pierogi w mlecznym barze.
Żwawo ruszył ślimak w drogę
i już w środę, tuż za rogiem,
wszedł do baru "Pod twarogiem".
Sześć pierogów ze śmietaną
wcinał ślimak całe rano.
Z baru poszedł na spacerek,
obszedł wokół cały skwerek,
raz przystanął, kichnął raz
i już był na obiad czas.
W górze wisiał szyldzik krzywy:
"dzisiaj polecamy ryby",
śledzie, pstrągi, dorsze, szprotki,
duże leszcze, małe płotki,
karpie, flądry i morszczuki...
Ślimak westchnął, wziął dwie  sztuki 
chudych szprotek i śledzika,
po czym zasiadł do stolika.
Obiad potrwał trzy godzinki. 
Ślimak jeszcze zjadł sardynki
(choć już nie był głodny wcale),
potem, nieco ociężale
ruszył w drogę,
w3prost na stację,
żeby zdążyć na kolację.
Umówiony byół z kuzynką
na ziemniaki ze słoninką.
Coć wizyta była miła,
ślimakowi się d ł u ż y ł a.
Kiedy wreszcie się skończyła,
szepnął smętnie do swej żony:
- Chyba jestem przejedzony! 
Co za dziwne to zwyczaje,
dnia potrzeba, by się najeść.
Teraz wszyscy rozumiecie,
czemu ślimak jest na diecie
i je rankiem i z wieczora
do sałaty kalafiora!
1986

Uważam jednakowoż, że wierszyk bardzo na czasie, propaguje umiar i wegetarianizm:):):)

 




2 komentarze: