sobota, 6 czerwca 2015

Tęsknię ciagle

Kiedyś,
chwilę temu lub wiek,
odchodziłeś o zmroku,
jakby Cię nigdy
nie było.

Kąśliwy niepokój
dręczył moje dłonie,
puste i bezczynne,
pokonane przez odległość.

Odchodzisz ciągle,
wieczny poszukiwacz
i odkrywca.

Wypuszczam Cię na wiatr,
jak jesiennego latawca,
bez drżenia serca.

Już wiem,
że zapełnisz moje dłonie
na powrót.
Włożysz w nie kamyk,
znaleziony w podróży
lub pocałunek.

Przyjmę je
jak klejnot
i nie potknie się moja myśl
o strach
przed samotnością.

1981

2 komentarze: