Bez komentarza.
Bratu
Było mi kiedyś bardzo źle.
Weszłam więc,
do tego ciemnego pokoju,
dnia
13-tego lutego,
dziewiętnaście lat temu,
o godzinie 23.45.
Lecz,
nie zastałam tam Ciebie.
Krzyknęłam
ze strachu.
Przybyłeś dopiero o świcie.
Od razu poznałam
Twoją miłą buzię.
Pochylałeś się
nade mną.
Potem często
trzymałam dłoń
w Twojej dłoni
i patrzyłam do góry.
Na spacerze,
w domu,
na urodzinach,
w tańcu,
z łóżeczkiem dziecinnym
na pomoście tramwaju,
wczoraj.
Bo tam
w górze
była Twoja twarz,
która zawsze
dodawała mi otuchy.
Utrwaliłam w sobie
ten odruch warunkowy.
Proszę,
gdybyś kiedyś
miał przestać istnieć,
oducz mnie tego.
By nie dane mi było
patrzeć w pustkę
nad swoją głową.
1973rok
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz