Na mojej fali był akurat Gałczyński. Startowałam w "Wielkiej Grze". Miałam głowę jego wierszy, melodii jego wersów, symboli, powtarzających się kolorów i dekoracji. Właściwie na każdą sytuację mogłam mieć poetycką ilustrację.
Więc najpierw Gałczyński - uwielbiam!
Więc najpierw Gałczyński - uwielbiam!
KÜFERLINKiedy chłód fioletowy odął usta chimerom, strzegącym schodów promiennych, co prowadziły do wnjścia, olbrzymiogłowy Küferlin uniósł żonę jak berło i do łożnicy ją zaniósł, i złożył na miękkich liściach. Więc muzykanci poczęli stroić narzędzia kruche, aby im było słodziej i ciszej, i bardziej miękko, lecz nie znaleźli poklasku, i skinął Küferlin ręką i grać rozkazał piorunom, dębom grzmieć, gwizdać wichurom. Zwęziły się oczy żony od tego huku, od trwogi, płakać poczęła cicho, bardzo cicho, jak strumień; tłumaczyłamu, że jest mała, że boi się, że nie rozumie… Na próżno: śmiał się Küferlin i spalał ją wolno, jak ogień. A potem już było cicho. Powietrze pachniało morwą i po ramionach żony pot spływał jak srebrny ocean… Więc kiedy się uśmiechnęła, westchnęła i usnęła, przez okno w powale wpadł księżyc i Küferlina porwał. „Oto mnie w ręce porywa astrologiczny księżyc!” wrzasnąć zdążył Küferlin, a już rozkręcone włosy ciągną mu głowę do góry, za głową brzuch i w niebiosy tak ulatują we dwójkę, a żona śpi i nic nie wie. O świcie płakał Küferlin. Śmiała się żona i z konwi lała złocistą wodę w dziecinne usta kwiatów. „Głupcze — mówiła do męża — on by naprawdę cię porwał, gdybym za ucho cię mocno nie uchwyciła zębami…” „Droga”, 1929 nr 8 I ja: |
DO KÜFERLINA
Twe usta
są głębokie i ciemne
jak morze.
Utonę w nich
cicho i bezboleśnie,
jeżeli w porę
nie schwytasz mnie
mocno
zębami.
12.06.1980rok
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz