...i niech pilnują nas anioły!
...z jasnego nieba, spadła na mnie ta miłość.
Wiersze zaczęły powstawać szybciutko, urodzajnie.
Na pierwsze Jego imieniny zmajstrowałam (wzorem mojej pomysłowej Bratowej) kajecik, w którym spisałam mu wszystkie.
Zeszycik miał okładkę z zielonego lureksu, takiego samego, jak moja sukienka, w której zobaczył mnie po raz pierwszy.
Którą sobie uszyłam na wesele przyjaciółki Anki.
Którą sobie przerobiłam na wesele koleżanki Wiesi:)
Która była gładka i miła w dotyku, kiedy obejmował mnie w tańcu.Wiersze zaczęły powstawać szybciutko, urodzajnie.
Na pierwsze Jego imieniny zmajstrowałam (wzorem mojej pomysłowej Bratowej) kajecik, w którym spisałam mu wszystkie.
Zeszycik miał okładkę z zielonego lureksu, takiego samego, jak moja sukienka, w której zobaczył mnie po raz pierwszy.
Którą sobie uszyłam na wesele przyjaciółki Anki.
Którą sobie przerobiłam na wesele koleżanki Wiesi:)
Chwila
Miliardy lat.
Pokolenia poetów.
Hekatomby słów w wersach.
Tony papirusu,
pergaminu
i papieru.
Tysiące nocy nad tworzeniem,
w udręce.
A nikt nigdy
nie przeczuł,
opisać nie zdołał,
ust naszych,
złączonych w pocałunku
wczoraj.
11.06.1980rok
Miesiąc po "wielkim początku"
Piękne.
OdpowiedzUsuńAto my byliśmy, twoi Rodzice:)
OdpowiedzUsuńWiem. I to jest tym piękniejsze :-)
Usuń